Rano poranna gimnastyka! No dooobra... To żart:) Gimnastyki nie było bo ledwo się ruszamy. Za to na śniadanie była jajecznica! Bo długo trzyma! Potem ciach, ciach i precyzyjnie, punktualnie i wzorowo jak w wojsku wystartowaliśmy na prom.
Wtedy okazało się także, że Afrykę chyba w nocy zwinęli bo nie widać jej z żadnej strony. Gruba złowroga warstwa chmur przykryła czarny ląd tak szczelnie, że wydał mi się momentami jeszcze czarniejszy niż sobie go wyobrażałam;)
Pisałam o czterech granicach jakie przekraczamy jadąc przez Gibraltar. Dziś dochodzi jeszcze piąta, granica pogody. Europa tonie w słońcu a Afryka w chmurach. Dziwne.
Przed wejściem na prom pożegnała nas tęczaaa! Ale mieliśmy radochę! W głowie mi się nuciło "Somewhere over the Rainbow".
Europa żegnała nas entuzjastycznie!. Rozjaśniona słońcem i kolorowym banerem tęczy, machała zgrabnie wiatrakami na pożegnanie.
Afryka witała nas bez euforii. Zakryła swoją twarz chmurami jak chustką, jakby podkreślając fakt, iż jest muzułmańską kobietą.
W Tangerze padał deszcz. Odprawa celna wywołała w nas szereg westchnień skrytych pod nieszczerymi uśmiechami. (Takie z nas dwulicowe gady!). Każdy następny "Pan Celnik" był wielce zainteresowany Rak`n`Rollingiem. (A co to? A po co to? A dokąd to?...) i każdy tłumaczył nam, że to kontrola dla naszego dobra, żebyśmy później nie mieli problemów. Z nieukrywanym entuzjazmem każdemu kolejnemu tłumaczyliśmy idee, udając że nie widzimy ich niepojmujących min.
Wreszcie brama kilkukrotnie otwierana i zamykana otwarła się przed nami na dobre. Maroko stało przed Nami otworem!
Jeszcze w Tangerze wymieniliśmy pieniądze i uczciliśmy wjazd do Afryki szklaneczkami berber tea! Tradycyjnego marokańskiego napoju. Słodycz, mięta i gorąc trunku przyjemnie mnie zaskoczył. Taka marokańska herbata daje solidnego kopa! ;)
Deszcz przestał straszyć. Skierowaliśmy się w kierunku Assilah. Pierwsze 55km pokazało, iż możemy zapomnieć o szerokim poboczu, równej nawierzchni i anonimowej jeździe! :) Marokańskie samochody mijały nas trąbiąc do oporu a przez otwarte okna ludzie wystawiali podniesione w górę kciuki i uśmiechnięte twarze. Wesoło krzyczeli: Yalla! Yalla! co rozumieliśmy jako: "Dalej Na przód!"
Krew w żyłach mroziły mi mknące tiry z uwieszonymi na klapach pasażerami na gapę. Kilku, może kilkunastoletni chłopcy nie bacząc na zagrożenie potrafią przykleić się do płaskich drzwi pojazdu, po kilku na raz. Nie wiem jak to robią gdyż drzwi wydają się być zupełnie płaskie. Tak przylgnięci do pionowych powierzchni pędzą dziurawymi drogami Maroka.
Wszystkie pojazdy są wieloosobowe! ;) Podstawowymi środkami transportu w małych miejscowościach są kabinowe motory z przyczepami. Jeżdżą nimi całe rodziny. Taksówki zatrzymują się nawet wtedy gdy są wg mnie pełne. Zabranie siódmej, czy ósmej osoby nie stanowi problemu ani dla pasażerów ani dla kierowcy. Rewelacja! Problem jest zatem tylko jeden. ZMIEŚCIĆ SIĘ!