Bo kiedy usłyszałam o projekcie, to najpierw pomyślałam, że jest nie dla mnie. No bo gdzież tam, Jaaa..? Na podróżników patrzyłam zawsze z wielkim szacunkiem i podziwem, ale poprzeczka ich wytrwałości i determinacji, wydawała mi się nie do osiągnięcia. Ja jestem beksą i mięczakiem. Jestem babą w pełnym tego słowa znaczeniu. I ja mam jechać na ROLLING??? A potem pomyślałam, że przecież ja już raz w taką podróż musiałam wyruszyć, gdy usłyszałam diagnozę RAK. I raka przejechałam! Dawno! Na tyle dawno by zapomnieć jaki ze mnie HEROS! ;) A więc ruszam na Rolling! RAKU DRŻYJ! Kura domowa na szlaku! :)
Buziule!Strony
wtorek, 27 listopada 2012
Granice.
Najbardziej lubię jeździć wiosną. Kiedy rozmarzająca ziemia zaczyna pachnieć tak nieziemsko ;) I gdy jest ciepło!
Bardzo się cieszę, że jadę z Malagi do Casablanki! Że akurat tam! Mam wielką nadzieję złapać jeszcze trochę tegorocznego słońca! Poza tym te granice... Lubię do życia podchodzić metaforycznie, a TE granice (4-ry za jednym zamachem) to jakaś taka gigantyczna metafora! Gibraltar- granica Państw (Hiszpanii i Maroka), granica kontynentów (Europy i Afryki), granica mórz i oceanów (Śródziemnego i Atlantyku) i najtrudniejsza do przekroczenia -granica możliwości (pomiędzy mocą a niemocą własną).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz